wtorek, 25 września 2012

Tramwaj zwany wspomaganiem

Czy Jeżyce kiedyś będą nudne?
No bez kpin...

Wykopytkowałam na fyrtel wieczorową porą, bo jak tej sierotce zapomniało mi się, że miałam coś jeszcze załatwić. Wracając, z czystego lenistwa postanowiłam jednak skorzystać z tego cudu techniki, jakim jest tramwaj i przejechać ten niepokonalny dystans z Rynku na Polną (o zgrozo!).

Na przystanku zadzierzgnęłam przyjaźń z Dziarską Staruszką. Przyjaźń ta została oparta na solidnych podstawach tego, że ja wiedziałam, która jest godzina, umiałam odczytać w świetle latarni i neonów rozkład jazdy oraz cierpliwie wysłuchiwałam wyrazów niezadowolenia, spowodowanych częstotliwością i prędkością jazdy komunikacji miejskiej poza godzinami szczytu. Dziarska Staruszka stwierdziła, że jest jednak zbyt niska. Ta częstotliwość, nie ta Staruszka.

A więc wsiadam, proszę ja Was, winduję Dziarską po schodkach (niezadowolenie sięgnęło zenitu, tramwaj nie był niskopodłogowy), służę za podpierak, przy wysiadaniu na Polnej natomiast za rusztowanie i co? Ha! Dziarska Staruszka uwiesza się na moim młodym i pięknym ramieniu i dalejże mnie ciągnąć na Staszica! A swój rozmiar miała.

Mam nadzieję, że przełoży się on na rozmiar mojej niebiańskiej aureoli :)

1 komentarz: