Tramwaj pełen jest jednak sytuacji niezwykłych. Chociaż w zasadzie może to jakieś moje wypaczenie, bo - było nie było - jeżdżę nim dość często.
Dzisiaj właśnie, trenując radośnie przy tramwajowej poręczy surfing na sucho, rozpatrywałam w duchu problem punktualności komunikacji miejskiej w Poznaniu i jej niebagatelnego wpływu na moją obecność gdziekolwiek na czas. Z zadumy nad tym pasjonującym zagadnieniem wyrwało mnie dość stanowcze i pełne zapału szarpanie za rękaw.
Patrzę i o! Jakaś babcia-staruszeczka, malutka jak krasnal, majta mi się u dołu płaszcza. Chyba nawet mówi do mnie coś, czego przy słuchawkach w uszach nijak nie jestem w stanie dosłyszeć. Brutalnie odbieram więc Luxtorpedzie prawo głosu, z wahaniem wyciągam słuchawki i grzecznie pytam, co jest na rzeczy. Babcia-staruszeczka robi stop, włącza natentychmiast przewijanie i zaczyna tyradę od punktu wyjścia:
- No mówię przecież, że widzi pani, zapowiadali zimno. Że będzie mróz i w ogóle. To ja się ubrałam, opatuliłam, dwa swetry mam i co? Ciepło jest! Ciepło! Ale ech... ja to nigdy nie miałam szczęścia w życiu...
Tak sobie teraz myślę, że jakby kożuch... Nie, to by była tragedia :)
Bo temat pogody to jest jednak bardzo głęboka kwestia. Pomaga określić czy masz szczęście w życiu, czy nie... :D
OdpowiedzUsuńwszystkie inne życiowe dramaty po prostu giną przy takiej logice :)
Usuń