Mieszkam na dość spokojnej ulicy. No, może poza pewnym oknem z przeciwka, gdzie średnio raz na tydzień jakiś menel wrzeszczy do swojej partnerki "Wypierdalaj mi z tego domu, suko!". Nic specjalnego.
Naprzeciwko mojego balkonu znajduje się mieszkanie, przez którego okna - przy odrobinie dobrej woli - mogłabym oglądać TV non stop. O każdej porze dnia i nocy. Wiadomości, mecze, no wszystko. Od początku mnie to okno fascynowało - kto też może oglądać telewizję bez przerwy. Od dzisiaj wiem, że jest to niejaki pan Andrzej.
Pod oknem wyżej wymienionego zatoczył się przed chwilą jakiś wstawiony starszy pan. Pieczołowicie próbował upchnąć do kieszeni butlę zacnego trunku - jak myślę, było to 0,7 wina owocowego. Kiedy czynu prawie dokonał, ustawił się na baczność pod oknem i teatralnym szeptem wyrzekł:
- Andżej...! (serio to tak brzmiało)
Odpowiedziała mu cisza (a raczej telewizor).
- Andżeeej...!
Skutku nie było. Menelik machnął ręką, obrócił się dwa razy w miejscu i odkopytkował, nie mogąc się zdecydować, którą stroną chodnika iść. Nie minęła minuta, jak z okna wychylił się koleś - mniemam, że rzeczony Andrzej. Wprawnym okiem ocenił sytuację, po czym wypadł jak rakieta z klatki w kapciach wrzeszcząc:
- Romaaaaaaan!
I pogalopował.
A w autku pod balkonem inny dziadek, oglądając się nerwowo przez oba ramiona, pałaszował czekoladki wprost z bombonierki.
No i niech ktoś mi powie, że to normalna dzielnica...
Znam wersję hardkorową: "An-dży" :))))
OdpowiedzUsuńha, nadawałabyś się na Jeżyce w takim razie :) slang masz opanowany :)
UsuńNO BA!!! :))))
OdpowiedzUsuńchyba: no ba tej :)
Usuń