sobota, 27 kwietnia 2013

Lektury obowiązkowe

Podczas spaceru człowiek może sie natknąć na Rozmaite Rzeczy. W Parku Sołackim dużo jest na przykład rysunków kredą na chodniku. I to jaką kredą, kolorową!

Z dzieciństwa pamiętam, że nawet zwykła, szkolna kreda była rarytasem, mogącym równać się tylko... eee... no właśnie myślę i sama nie wiem, z czym to się mogło równać. Z pięciozłotówką na wydanie w osiedlowym sklepie, albo z pozwoleniem bycia na podwórku do 11 w nocy. Teraz chodnikowa twórczość utrzymana jest w barwnych kolorach tęczy. Można zobaczyć tam wszystko: domki, sloneczka, pieski, kotki, drzewka, mamę, tatę oraz coś pomiędzy wczesnym Picasso a Nikiforem.

Mój wzrok przyciągnął jednak niezwykły egzemplarz niewątpliwej sztuki, który było mi dane zobaczyć na nierównej fakturze popękanej ścieżki w Parku Wodziczki. Tramwaj szumiał nad głową, a ja patrzyłam i nie wiedziałam, co myśleć. Bo to jednak niecodzienne zestawienie. Dość.
Oto i dzieło:

Założycie się, że to po "Kamieniach na szaniec"?

czwartek, 18 kwietnia 2013

zaklinanie rzeczywistości

Nieprzyzwoicie wczesna pora, Jeżyce, droga do pracy.
Za mną podąża mama z kilkuletnią córką z wielkim, różowym plecakiem.
No i dialog.

Córka: Ale ciepło, nie?
Mama: No ciepło.
Córka: Szkoooooda, że nie mogę pojechać dzisiaj nad jezioro.
Mama (z pobłażliwym uśmiechem): Kochanie, musisz poczekać na lato.
Córka (nadąsana): Taa... Chyba na lata...!

Milcz, dziecko, milcz!

niedziela, 14 kwietnia 2013

Nieformalny Piknik Jeżycki

Ale fajnie!

Fajnie, bo spontanicznie i nieformalnie. Fajnie, bo jeżycko. Fajnie, bo choć trochę integracyjnie.
Inicjatywa pojawiła się na Facebooku. Pomysł, żeby zebrać się tak po prostu na placu Asnyka w niedzielę o 13.00, przynieść co kto ma i lubi i spędzić razem czas, przyciągnęła do wydarzenia ponad 200 osób - chociaż tyle na pewno nie było. Okazuje się jednak (choć to oczywista oczywistość), że Jeżyce mają fanów od metra i ciut!
Kiedy już opuszczałam plac (a, kurczę, szkoda - bo podobno potem ktoś wyciągnął akordeon!), zaczepiła mnie starsza pani (no czy kogoś to w ogóle dziwi?) z pytaniem, co tam się dzieje. Zręcznie unikając słów "event" i "Facebook", wytłumaczyłam co jest na rzeczy. I co? I pani starsza bardzo była zbudowana akcją-integracją :) I powiedziała, że wpadnie następnym razem.

No to... do następnego! :)
A skoro jedno zdjęcie wyraża więcej niż 1000 słów, to pod spodem macie ich aż jakieś 11 tysięcy :)


babeczki i kawa...

...lub jedzenie za darmolsa ;)

załapałyśmy się na halawę - indyjski deser, dołączony do ulotki.
wymianka ubrań i biżuterii już za tydzień na Jeżycach.

były media. puścili mnie w radiu :)

był plażing w piaskownicy.

był grill.

były gry i zabawy.

była roślinka na stole.

było dzielenie się posiłkiem.

tak to jest, jak się człowiek nie może zdecydować...

konkurencyjna impreza po drugiej stronie płotu.
edit: obrazy ruchome tutaj.

piątek, 12 kwietnia 2013

środa, 10 kwietnia 2013

Jak u Łobaszewskiej

Długo szukałam słów, którymi mogłabym opowiedzieć tę historię. Pisałam ją w głowie w zasadzie od razu po tym, jak byłam jej świadkiem. I uznałam, że nie ma czego tu ubierać w słowa, bo jest bardzo prosta. I nie wymaga puenty.

Granatowa kurtka, długie włosy, twarz ukryta pod grzywką i biała laska w ręku. Niewidoma dziewczyna wysiadła z tramwaju na Teatralce. Po prostu wysiadła i stanęła. Nie mogła się przecież rozejrzeć, poszukać kogoś wzrokiem. Mogła zawołać, ale tego nie zrobiła. Zatrzymała się na środku chodnika.

W tej chwili niewidomy chłopak w drugim końcu przystanku obrócił się, wykonał kilka zaskakująco pewnych kroków i bezbłędnie chwycił ją za rękę.
I usmiechnęli się do siebie, zwracając głowy w inne strony i zupełnie tego nie widząc.

czwartek, 4 kwietnia 2013

Prawa mniejszości

Jeśli coś jecie, to natychmiast przestańcie!

Idąc dziś Szamarzewem zauważyłam małą dziewczynkę, uparcie wgapiającą się w śmietnik. Dokładniej - w naklejkę czworonoga, która na nim widniała. Po chwili rozległ sie wrzask:
- Mamo, mamo, a pies może tam wrzucać swoją kupę, a ja nieeee...

Jawna niesprawiedliwość!