środa, 10 kwietnia 2013

Jak u Łobaszewskiej

Długo szukałam słów, którymi mogłabym opowiedzieć tę historię. Pisałam ją w głowie w zasadzie od razu po tym, jak byłam jej świadkiem. I uznałam, że nie ma czego tu ubierać w słowa, bo jest bardzo prosta. I nie wymaga puenty.

Granatowa kurtka, długie włosy, twarz ukryta pod grzywką i biała laska w ręku. Niewidoma dziewczyna wysiadła z tramwaju na Teatralce. Po prostu wysiadła i stanęła. Nie mogła się przecież rozejrzeć, poszukać kogoś wzrokiem. Mogła zawołać, ale tego nie zrobiła. Zatrzymała się na środku chodnika.

W tej chwili niewidomy chłopak w drugim końcu przystanku obrócił się, wykonał kilka zaskakująco pewnych kroków i bezbłędnie chwycił ją za rękę.
I usmiechnęli się do siebie, zwracając głowy w inne strony i zupełnie tego nie widząc.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz