Oświecona prawda jeżycka #37: Kupując afrykańskie kalesony od Cygana nie możesz liczyć na to, że ktoś uzna Cię za moralnego patriotę.
Gna mnie dzisiaj do Warszawy. Jak to mówią poznańscy autochtoni, Warszawa to takie miejsce w Azji, na wschód od Konina. Dzielnie więc zmierzam tramwajem w stronę dworca, dumając przy okazji, jaka to warszawska dzielnica mogłaby być odpowiednikiem Jeżyc (myślę, że Praga), kiedy moje rozważania przerywają rozważania kogoś innego, prowadzone dla odmiany na głos. No dobra. Przy Rynku Jeżyckim do wagonu wkracza pan starszy, który głośno obwieszcza swoje żale urbi et orbi. Znaczy się, głównie do siebie.
- Co się dzieje z tymi ludźmi, ze światem. Zwykłe kalesony przecież kupuję, zwykłe na metr siedemdziesiąt. a tu co to za uczciwość. Wracam do domu - numer za małe. Odnoszę jej, a ona, że się rozciągną. To nie ludzie sprzedają, tylko Cyganie... Za tydzień idę, to mi dała numer za duże! No co to za produkcja. Afrykańska produkcja!
(stopklatka: Umysł mój, lekko zwichrowany, wyciągnął z czeluści obraz szlachetnych przedstawicieli wspaniałego narodu kenijskiego, obnoszących dumnie barchanowe majtasy. Imponująca wizja... Ale o czym to ja...? A, tak.)
- Afrykańska produkcja! Cyganie sprzedający afrykańskie kalesony! To ja nie wiem, oni chcą sprzedawać, czy nie chcą sprzedawać? Nic już moralności nie zostało w ludziach, żadnych patriotów nie ma. Mają po 150 certyfikatów, a żadnego z uczciwości. A przecież wiadomo - kto jest moralny i uczciwy, to sto razy zyskuje. No czy jest na świecie lepsza oferta?
No jest?
No nie ma.
To określenie Warszawy od teraz jest moim ulubionym :) Bardzo ciekawy i zabawny wpis :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
pasioneska.blogspot.com
no jak? na wschód od Konina Azja się zaczyna :) podejrzewam, że tego uczą w przedszkolach :)
UsuńOpis jednocześnie tak barwny, trafny i kwiecisty, że musiałam przeczytać co najmniej dwukrotnie, żeby docenić wszystkie uroki i sytuacji, i słów użytych, i zdolności obserwacji, i wniosków mądrych na przyszłość. Zaglądam już jakiś czas i zaglądać będę dalej, bo Jeżyce to niekończąca się opowieść... :) Jeżycjanka Napływowa
OdpowiedzUsuńA pewnie, że nie ma. Tylko popyt na to słabnie.
OdpowiedzUsuńA tak w ogóle to no, ujawniam się :P
dobrze Cie widzieć :)
UsuńŚwietny tekst; jak zwykle trafne obserwacje. Zastanawiam dlaczego niektórym osobom przydarzają się takie sytuacje dość często :-) a niektórym rzadko albo wcale :-( Też sporo chodzę i jeżdżę (rowerem) po Jeżycach ale może nie zauważam tego co inni albo widzę co innego. Czekam na kolejne teksty. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBladego pojęcia nie mam :) to chyba genetyczne ;) Pozdrowienia!
Usuń