Za piętnaście północ zwlokłam się z kanapy z niezwykle jasną myślą, że - co jak co, ale - Jeżyce zobowiązują. Co prawda piersiówki pod pachę nie wzięłam (jeszcze do prawdziwej penery mi sporo brakuje), ale dzielnie wyszłam na fyrtel. I czymże byłby ten niby-nowy rok bez Pana Menela?
- Pani z Jarocina?
- ...?
- No, z Jarocina?
(ja nie wiem, po czym się poznaje jarocińskiego autochtona? i dlaczego na niego wyglądam?)
- Nie, obecnie to z Poznania...
- Ahaaa. Bo ja też z Poznania! A jak pani na imię?
- Magda... (ale czujecie ten ton lekkiej konsternacji?)
- A mnie Bodzio. Prawdziwy Bodzio. A nawet Jedyny Prawdziwy Bodzio (przysięgam, że powiedział to dużą literą). Znamy się?
[W TYM MIEJSCU PRAGNĘ SKORZYSTAĆ Z OKAZJI, WPROWADZIĆ TROCHĘ PRYWATY I UŚWIADOMIĆ MEGO TATĘ, RÓWNIEŻ BODZIA: SORRY TATO, JESTEŚ PODRÓBĄ :)]
Ogólnie na Szamarzewie impreza przaśnojeżycka. Zdegenerowana młodzież, rzucająca pod nogi te huczące petardy, pijani studenci, ściskający kogo się da, bezzębne kobitki, proponujące mi drinka... Sama słodycz :) Tak w zasadzie to nie wiem, dlaczego, ale jak na osobę mocno trzeźwą, życzeń dostałam sporo :)
trzy, cztery, start |
tak się bawi, tak się bawi Sza-ma-rzewo |
tak, na końcu eee....hukło :P |
jeżyckie latorośle |
heca na sto fajerek |
stamtąd na pewno nie było lepiej widać, ale co kto lubi :) |
JPB czyli Jedyny Prawdziwy Bodzio. na dwunastej. |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz