Curiouser and curiouser!, jak powiedziałaby Alicja. Ta od Krainy Czarów.
Sobota, tramwaj, wsiadam na Polnej. Przede mną dwie rozchichotane nastolatki czy studentki. Nieistotne. Młode, fajnie ubrane laski. Dyskutują sobie w najlepsze o piątkowej imprezie. Po chwili dochodzi do nich bardzo młoda kobieta, dość zaniedbana, siada przed nimi, odwraca się i przerywa ich rozmowę. Przeprasza, że zawraca im głowę, że podsłuchała - i zaczyna opowiadać o tym, że na imprezach łatwo zrobić coś głupiego. Na przykład palić marihuanę. Ostatnio ją namawiano, ale ona się dzielnie powstrzymała. Dlaczego? Bo ma małe dziecko - o, tu je widać, na zdjęciu, na wyświetlaczu telefonu. Ładne prawda? Takie maleństwo, słodkie, kochane... A jak patrzy! A jak się śmieje! I ona ma to takie małe dzieciątko, ale ten jej facet, to szkoda gadać, naprawdę... Ona to nie bardzo wie, co ma z tym fantem zrobić. Sporo starszy, w dodatku ma 17 tysięcy złotych długu, tak dużo pieniędzy. A rodzina jej mówiła, żeby sobie dała z nim spokój, przecież tyle starszy. Żeby ona chociaż o tych pieniądzach wiedziała, to by go rzuciła już dawno. A że nie wiedziała, to wiadomo, i do łózka poszli i od razu w ciążę zaszła i jak to teraz? I ona teraz taka młoda, wszystko przed nią, a tu taki facet uwiązany... A miała marzenia, miała plany, teraz już nic po tych planach nie zostało. Taka młoda, a życie takie już zniszczone...
Dalszego ciągu nie znam, bo wysiadłam. Przed wyjściem zauważyłam tylko rosnące ze zdumienia oczy młodych dziewczyn, które były zbyt zaskoczone, żeby chociażby potakiwać.
Samotność, która powoduje tramwajowe zwierzenia, jest bardzo przerażającą samotnością.
Ale czasem łatwiej powiedzieć coś obcemu człowiekowi w tramwaju, niż bliskiej osobie przy kolacji... Smutne.
OdpowiedzUsuń