W ramach systemu samonagradzania i pozytywnej automotywacji, postanowiłam wyskoczyć na chwilę do przebrzydłej świątyni konsumpcji i kapitalizmu, jaką jest centrum handlowe i nabyć to i owo drogą kupna. Bardziej nawet owo. Fuj, ble, piekło i szatani.
Ale. Okazuje się, że było warto! Zakupy, zakupami - lepszym było to, że po drodze zasłyszałam pewien dialog, bardzo inspirujący. Prowadziły go dziewczęta młode i z wyglądu w okularach. Znaczy - intelektualistki.
Rozmowa dotyczyła, jak wywnioskowałam, randki.
- Bo wiesz... Bo on mnie zabrał potem do tej, no, galerii i tak tam sobie chodziliśmy....
- Galerii? No ale do jakiej? Poznań City Center jeszcze zamknięte.
- Nie... to na Placu Wolności było...
- Ale na Placu Wolności nie ma żadnej galerii!
- Nie, no bo ta była taka jakby bardziej, wiesz...
(pauza)
(pauza)
no wiesz.
...KULTUROWA.
Oplułam się kawą ;D Ty nie parsknęłaś śmiechem jak to usłyszałaś? ;D
OdpowiedzUsuńSłyszałam kiedyś coś podobnego. Jadę autobusem, jedzie grupka znajomych. Gadają o pracy, ktoś tam mówi, że robi na produkcji, na co jedna laska z pewną siebie miną:
- ja nie lubię pracy fizycznej, wolę raczej ekhem.. manualną.
No i ja parsknęłam.
wierz mi - moja twarz była twarzą pokerową, chociaż kosztowało mnie to dużo śmiechu w środku, w Magdusi ;)
Usuńale przy manualnej parsknęłam :D