niedziela, 22 września 2013

Behemot

Podobno najfajniejsze rzeczy w Internecie to cycki i koty. O cyckach nie będzie, o kotach owszem. Zaoferowałam się bowiem dokarmić pewnego sierściucha na czas nieobecności jego człowieka.
Ale to nie on okazał się głównym kotem niniejszego dramatu.

Się rozumie, kot stworzenie żywe, bywa głodny. W sumie żaden problem: cała akcja na Jeżycach, blisko, w sam raz na spacer w niedzielny poranek po nieprzespanej nocy. Doczłapałam się na podwórko jednej z kamienic na Jackowskiego, jakże naiwnie nieświadoma tego, co mnie czeka.

     I tam...

          W mroku...

               Czaił się...

                           On...

Czy to...?

Tak. Kot-Hitler. Nie mam wątpliwości.

3 komentarze:

  1. Odpowiedzi
    1. True story :) Jak robiłam to zdjęcie, to przechodziła jakaś Pani z mała dziewczynką i mówiła do młodej: "Zobacz jak się kotek dziwi, co ta Pani od niego chce, że robi mu zdjęcie?". Odpowiedziałam jej, że to przecież Kot-Hitler. Spojrzała na zwierzaka i w takim szoku powiedziała: "O...Faktycznie". Gorzej, że potem dziecko spytało, kto to jest Hitler :)

      Usuń
  2. jeszcze do kolekcji musisz znaleźć te dwójkę: http://s.mlkshk.com/r/L3PG
    http://facefun.pl/static/foto/kot-lenin-7353.jpg

    OdpowiedzUsuń