wtorek, 17 września 2013

Bez gry wstępnej

W kwestii sobotnich poranków na Jeżycach muszę się znowu powtórzyć. Bo to nieodmienne źródło inspiracji i uciechy. Ostatni wcale się w tym układzie nie wyróżnił - był wręcz najbanalniej, najbardziej ordynarnie zwyczajny. Zwłaszcza, że lekko wczorajsza maszerowałam dzielnie Szamarzewem, a wczorajszy permanentnie Pan Menel przywitał się ze mną kulturalnie i życzył mi miłego dnia. Myślę, że to się robi powoli rytualne. I mam nadzieję, że czujecie tę różnicę, pomiędzy "lekko" a "permanentnie" :)

Myślałam, że tylko ja i horda staruszek jestesmy tak obłąkane, żeby wstawać nieludzko bladym świtem, ale zapomniało mi się, że niektórzy jednak w soboty pracują. Na przykład policja. Na Dąbrowskiego natknęłam się na patrol, reprymendowany ostro przez starszego pana, prawdopodobnie bez powodu, za to dla zasady:
 
- Od czego wy jesteście?! Od parady chyba, bo żadni z was policjanci. Trzeba was ostro wziąc w obroty, jak rekrutów w wojsku. Gdzie są wasze pały? Czy wy macie w ogóle jakieś pały?

Co najmniej dwuznaczne.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz