Niewiele jest rzeczy, które lubię bardziej niż kupowanie ziół, bukietów i kwiatów na Rynku Jeżyckim. Żeby dać tu jakieś wiarygodne porównanie, to hmm... Powiem może tak: lubię szczeniaczki. Ale dla wywołania podobnego uśmiechu radości, szczeniaczek musiałby siedzieć w koszyczku, mieć kokardkę, lizać sobie łapkę różowym jęzorkiem, nieporadnie merdać ogonkiem, rozczulająco klapnąć na kuper i kichnąć. No i, oczywiście, w koszyku poza nim powinno być zeskładowane jeszcze jakieś dwa kilo czekolady.
Z karmelem.
Dużą radością było wczoraj dla mnie wybieranie bukietu na prezent urodzinowy, zwłaszcza, że kwiaciarki - i te legalne i te przycupnięte na obrzeżach targowiska, prześcigają się wręcz we florystycznej pomysłowości. Zdziwilibyście się, jakie zastosowanie mają zwykłe klonowe liście i że można je opchnąć za całkiem przyzwoite siano. Uzbrojona w zgrabny bukiecik i uśmiechniętą mordkę, walcząc po drodze z nierównym chodnikiem, obrałam wreszcie azymut na umówione wcześniej z koleżanką miejsce docelowe (żarcie w wegańskim Wypasie, ale o tym jeszcze opowiem przy okazji - są tak eko, że mają nawet jadalne talerze!).
Po drodze minęło mnie dwóch Panów Meneli, sprzeczających się zabawnie na temat tego, któremu z nich niosę bukiet i dlaczego nie temu drugiemu ("Bo za brzydki jesteś!"). Hola, hola, moment! Odparłam grzecznie, że przykro mi bardzo, ale nie tym razem, bo kwiaty dedykowane są koleżance.
- To niech zgadnę. Koleżanka Emilia?
No i tu mnie przytkało. Bo to jak w morde strzelił rzeczywiście to Emilia rzeczone urodziny obchodzi, ale ani nie podejrzewam jej o takie jeżyckie znajomości, ani - tym bardziej - Pana o zdolności parapsychologiczne i czytanie w moich własnych myślach. To mogłoby być zresztą ciężkie przeżycie.
Na szczęście, Pan zreflektował się chyba w moim cokolwiek ogłupionym wyrazie twarzy, bo zaczął wyjaśniać:
- Wczoraj przecież było Emilii, wiedziałem, że to dla niej! A pani to w ogóle fajna dziewczyna jest, nie krzyczy pani, że pijaki panią zaczepiają, tylko kulturalnie pani rozmawia. To życzę wszystkiego najlepszego i miłego dnia.
Koniec końców, Emilia rzeczywiście okazała się być Emilią nie tylko urodzinową, ale i imieninową. Oto więc dowód na to, że pozytywne podejście do życia i ludzi może uratować Was od towarzyskiego faux pas!
Brać przykład!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz