środa, 1 stycznia 2014

Yippee-ki-yay, 2013!

W razie, jakbyście jeszcze byli wczorajsi, to uprzejmie podpowiadam, że dziś pierwszy dzień Nowego Roku. Znany także pod kryptonimem hiperniedziela (bez względu na rzeczywisty dzień tygodnia). Pierwszy stycznia to absolutna esencja i kumulacja zwyczajowego, cotygodniowego niedzielnego lenistwa, obżarstwa i zalegania na kanapie w marazmie oraz kompletnej pustki w ludziach na ulicy. Chociaż dzień wstał słoneczny i ciepły, jak na grudzień. Tfu, styczeń! Styczeń przecież.
Stawiam którąś z moich kończyn, że co najmniej przez miesiąc, pisząc datę, będę się mylić.

Imieniny Sylwestra odbyły się po raz kolejny bez żadnego Sylwestra w zasięgu wzroku, ale za to znowu we własnej norce z Jeżycami za oknem. A o północy - chodu na ulicę! Szczęśliwy ten Sylwester, że się tylu ludzi cieszy jego imieninami, chociaż wydaje mi się, że rok temu jakoś tej wiary więcej było. Na początku to się nawet przestraszyłam, ze wszyscy w domu zostali słuchać Polsatu. No ale nie. Powoli, z mozołem, jak żółw ociężale, Szamarzewo zaczęło się zapełniać.

Polna w stronę Bukowskiej.
Polna w stronę Dąbrowskiego.
Szamarzewskiego w stronę Przybyszewskiego.
a Szamarzewskiego w stronę Kraszewskiego
musiało się wyróżnić...
dwa to tradycja, w związku z tym:
tradycyjne zdjęcie znad Patimaksu :)
wzięło i wybuchło.
jak światełka choinkowe :)
ciekawe czy narzekają na to, że ludzie nie
mają w kryzysie na co pieniędzy wydawać.
obstawiam, że tak.
pan z jeszcze-dymiącą różdżką.
Dumbledore incognito? :)
za czym kolejk... a no tak.
Dobrze było znowu przejść się o północy po fyrtlu i chłonąć tę atmosferę jedności i zbratania, która pojawia się w narodzie przy okazji śmierci różnych ważnych ludzi czy zdobycia majstra przez Kolejorza. Jakoś tak nagle wszyscy znajdują powód do świętowania, wyrażają zaskakującą gotowość do dzielenia się alkoholem, strzelają ludziom fajerwerkami w okna... Serio, ciekawa jestem, komu wpadł w nocy do domu jakiś piorun kulisty i spalił firanki. Przy gęstej, kamienicznej zabudowie to wygląda naprawdę niebezpiecznie.

Wraz z przyjaciółmi wymienialiśmy się wczoraj życzeniami z przedstawicielami rozmaitych grup społecznych. Była młodzież, byli - zdradzający braki w uzębieniu - typowi tubylcy, były karczki w spodenkach do łydki. Reprezentant tych ostatnich uruchomił zresztą we mnie pokłady rozczulenia i współczucia, przemieszane z wybuchem śmiechu wewnątrz i na zewnątrz mojej skromnej osoby. Na nasze serdeczne pozdrowienie i życzenia, karczek odpowiedział:
- Wzajemnie, wzajemnie, Szczęśliwego Nowego... - urwał, zamilkł, po czym spytał retorycznie i z wyraźnym rozczarowaniem:
- No i komu ja dzisiaj wpierdol spuszczę...?

W obliczu tego bolesnego dramatu aż chce się wyrazić nadzieję, że może kogoś ostatecznie udało się znaleźć ;)

2 komentarze:

  1. Hah.
    No, ja narzekałam, że tyle forsy w niebo, także bądź spokojna, norma wyrobiona ;>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. spoko, między nami padło stwierdzenie, że to najszybszy sposób na pozbycie się pieniędzy. można jeszcze ewentualnie po prostu podpalić banknot. ale wtedy nie ma efektu wizualno-dzwiękowego, więc to żadna frajda.

      Usuń