Z dzieciństwa pamiętam, że nawet zwykła, szkolna kreda była rarytasem, mogącym równać się tylko... eee... no właśnie myślę i sama nie wiem, z czym to się mogło równać. Z pięciozłotówką na wydanie w osiedlowym sklepie, albo z pozwoleniem bycia na podwórku do 11 w nocy. Teraz chodnikowa twórczość utrzymana jest w barwnych kolorach tęczy. Można zobaczyć tam wszystko: domki, sloneczka, pieski, kotki, drzewka, mamę, tatę oraz coś pomiędzy wczesnym Picasso a Nikiforem.
Mój wzrok przyciągnął jednak niezwykły egzemplarz niewątpliwej sztuki, który było mi dane zobaczyć na nierównej fakturze popękanej ścieżki w Parku Wodziczki. Tramwaj szumiał nad głową, a ja patrzyłam i nie wiedziałam, co myśleć. Bo to jednak niecodzienne zestawienie. Dość.
Oto i dzieło:
Założycie się, że to po "Kamieniach na szaniec"? |