poniedziałek, 14 kwietnia 2014

Kim jesteś?

Jesteś LOKALSEM!

A przynajmniej jesteś nim, kiedy czujesz jakiś, choćby najmniejszy związek z Jeżycami i bierzesz udział w projekcie, organizowanym kolektywnie przez Galerię Miejską Arsenał i miejscowe organizacje: Animatornię i Jeżycką Fundację Senioralną.
Możesz też być po prostu mną, ale nie jest to znowu takie proste :)

Rzecz jasna, powyższe dotyczy lokalsowej grupy jeżyckiej. Poza nią projekt objął też mieszkańców Naramowic i ludzi związanych z Arsenałem. To tyle tytułem wstępu.

Tytułem wstępu bardziej szczegółowego, projekt dzieje się po raz pierwszy, trwać będzie cały rok, a ja się już zdążyłam nakręcić :) Ale - przyznajcie - jak ominąć taką okazję do spotkań, rozmów i integracji? Bo właśnie o to chodzi: o potrzebę wspólnego działania w pewnej przestrzeni i wspólnocie; o budowanie tożsamości. A że uda się jeszcze coś z tego stworzyć, to w ogóle sława, chwała i gloria w niebiesiech.

Projekt obejmuje kilka etapów - pierwszy to spotkania członków grup (a przyjść mógł - i chyba jeszcze może - każdy), prowadzone przez animatorów. Rozmawia się, zbiera historie, porównuje, integruje, zapoznaje, tworzy i wydobywa tożsamość i tak dalej. Po tym etapie następują spotkania z artystami, którzy pomogą przełożyć doświadczenia na język sztuki - czy to wizualnej, czy literackiej. Zwieńczeniem całej tej harówki będzie wystawa prac i późniejsza publikacja.

Plastycznie jestem dokładną odwrotnością Leonarda da Vinci, a mój Człowiek Witruwiański wygląda mniej więcej tak:

...
więc sami widzicie, że jest to jedyna w moim życiu szansa, żeby otrzeć się o organizację jakiejś wystawy :)

Pierwsze warsztaty już za nami. Miks jest dość niezwykły: trochę młodych dziewczyn, trochę seniorów. Pani Krystyna, mieszkająca na Jeżycach od kilkudziesięciu lat, która skoczyła całkiem niedawno na bungee. Pan Bogusław, znający na pamięć wiersz Przybosia. Zosia, posługująca się dwoma językami obcymi. Lubiąca zimę Malina. I dalsze, wspaniałe grono kilkunastu charakterystycznych osób.
Animatorki zachęciły grupę do integracji, rozmowy i poznawania się - po to, żeby potem zacząć dyskusję o Jeżycach, która za spotkań kilka posłuży do wyklucia się Sztuki. Jakie są najładniejsze ulice, a jakie najbardziej brudne? Kto nam się z Jeżycami kojarzy (mi oczywiście Peja, który wszak - jak zostało to pięknie podsumowane - "śpiewa rapa") i co dla nas znaczy ta dzielnica?  Jak pachnie ta dzielnica (akacje), jak smakuje (lody z Kościelnej) i gdzie można odpocząć (w Starym ZOO)? A wszystko przeplatane historyjkami i sporem, czy Sołacz to jeszcze Jeżyce i jak właściwie zaklasyfikować pod tym kątem Ogród Botaniczny. Co do Rusałki jakoś dziwnie nikt nie miał wątpliwości. Tylko Pani Władzia, opowiadając o zwyczajowych spacerach nad jezioro z koleżanką, stwierdziła z zaskoczeniem:
- Myśmy w tym roku nie zaliczyły ani razu Rusałki na lodzie...!

A teraz przyznać się, drogie dzieci. Kto usłyszał tę "Rusałkę" małą literą? :)

2 komentarze:

  1. Trudno było usłyszeć Rusałkę małą literą, gdy nam ją tak ładnie z wielkiej litery napisałaś, ale z zadanego pytania zgaduję, że (nie pokazując palcem) sama autorka małą literę usłyszała uśmiechając się przy tym sama do siebie ;)

    OdpowiedzUsuń