Myślę, że można go wręcz nazywać "jeżyckim bardem" i na pewno się nie obrazi, bo to swój chłop. Ba! O sobie rapuje, że jest "księciem Jeżyc". Dziś mnie natchnęło muzycznie i pogrzebałam sobie w sieci, co to też mogło o Jeżycach powstać. I się dogrzebałam. Co ciekawe - nie tylko do rysiowego gangsta rapu, ale również do dźwięków zgoła innych, aczkolwiek wciąż przedstawiających tę przeuroczą, secesyjną dzielnicę w świetle białego dresu, odbijającego blask reflektorów z beemki. Po tuningu.
To dajemy.
Slums Attack - Bronx
To Bronx, to Bronx - inaczej Jeżyce - ciekawam, który z przedstawicieli szlachetnego narodu amerykańskiego byłby w stanie wymówić nazwę tej dzielnicy. Wiemy więc, że Bronxu na Jeżyce przechrzcić się nie da, odwrotnie też bym nie próbowała. Poświęciłam się i kawałek przesłuchałam cały, nawet dwa razy. Ot, wytwór Slums Attack z '94/'95 roku. Tylko dla ludzi o mocnych nerwach :)
Przykład?
ta dzielnica kipi nędzą nienawiści
zapchane rynsztoki, krew płynie kanałami
wypierdalaj stąd białasie i nie przychodź tu pijany
zapchane rynsztoki, krew płynie kanałami
wypierdalaj stąd białasie i nie przychodź tu pijany
Rychu Peja - Staszica Story Cztery
Staszica Story ma jakieś milion części, których nie jestem w stanie objąć rozumem. Pierwsza to 1996 rok, piąta - 2012. I zwie się "Witamy w syfie". Na czwóreczce znowu słychać niewątpliwe wpływy zza oceanu i inspirację zgniłym kapitalizmem:
Na Jeżycach syf, jak w Detroit 8 mila
Tu wystarczy jedna chwila, by zwycięzca był przegranym
To kalejdoskop zdarzeń często złych, niespodziewanych
Tu wystarczy jedna chwila, by zwycięzca był przegranym
To kalejdoskop zdarzeń często złych, niespodziewanych
Kimkolwiek jest Syku - podobno jakiś raper lokalny.
O Jeżycach się mówi, o nich się słyszy,
że degeneracja, złodziejstwo, penerstwo osiąga szczyt
Corsini, Durski, Kuzyn - My name is Jeżyce
A to jedyne odkrycie w nieco innym klimacie. Chociaż... czy tak znowu bardzo? To, że nie ma tu DJ Decksa, który zapodaje bity, wcale nie zmienia sensu.
Na Wildzie mieszka szatan,
każdy wie o tym na ulicy.
Ale nie wie, że go (słowo na k, którego nie umiem odcyfrować)
wyjebali z mej dzielnicy
Ech. To ja swoją piosenkę napiszę w takim razie. Skoro oni mogą, to ja chyba też.
Grube Nici wyróżniły blog Z drugiej ręki i zapraszają do zabawy:
OdpowiedzUsuńhttp://grubenici.blogspot.com/2012/11/grube-nici-wyroznione.html
Uaaaah, komentaaarze. Jak miło. Ten pomarańcz to hmm.. lubię pomarańcz. I hipisowsko-psycholdelicznie mi się kojarzy.
OdpowiedzUsuńNie uważasz, że słowo 'pomarańczko' jest bardzo fajne? :)
Herbata zawsze.
Peja,jakoś go kurczę, nie teges. Jedynie czasy zamierzchłe trawię :)
jest fajne, o ile fajniejsze od innych owocowych zdrobnień :)
Usuńno wiesz, Ryszarda nie trzeba teges, ja tez nie teges, ale jeżycki jest, tego skubańcowi nie odmówię...
Będę wpadać na tą stronę. Chociaż ja z Winograd to wciąż Pyra :))
OdpowiedzUsuńPozdrowienia od www.grubenici.blogspot.com
dzięki. i zapraszam :)
Usuń